Chanel Bleu De Chanel w wersji Eau De Parfum

Chanel Bleu De Chanel
Poświęcam mój dzisiejszy artykuł linii Bleu de Chanel zapoczątkowanej w 2010 roku. Pomimo wszelkich wskazówek ze strony parauczonego i skrupulatnego tłumu koneserów męskich zapachów, wskazujących, że jest nijaką, generalistyczną wyprzedażą, ogólny efekt jej był w rzeczywistości przyjemnością. Późne wejście Chanel do gatunku wodnego poprzez zrobienie niewodnego niebieskiego aromatu było dla mnie niezrozumiałe. To prawda wodne perfumy, nawet jeśli technicznie takimi nie są, trudno jest oceniać w obrębie gatunku. Dla przykładu wszystkie niezliczone dzieci Davidoff Cool Water mają bardzo wąsko zdefiniowany plan, do którego muszą się stosować, niezależnie od tego, czy mają nutę wodną, ​​czy nie, jeśli chcą być rozpoznawalne za to, kim są dla laika. To sprawia, że ​​nawet niezwykle wyrafinowany wpis Chanel nadal jest ofiarą argumentu „jeśli nie jesteś piwem”, który mówi, że nie lubisz tego stylu, Bleu de Chanel nadal nie zmieni twojego zdania.

Biorąc to pod uwagę, wybranie alternatywnej trasy koncentracji zamiast trasy flankerów, było zaskakującym posunięciem marki, która zdecydowała się wydać na świat Chanel Bleu de Chanel Eau de Parfum, ponieważ wszyscy tak bardzo oczekiwali sportowego, intensywnego, eau fraiche, la nuit lub coś innego niż tylko woda perfumowana najlepiej sprzedającej się męskiej wersji. Jeśli wiesz coś o praktykach Chanel z koncentracją zgodnie z tym, co zwykle robią ze swoimi kobiecymi liniami, prawdopodobnie już zgadłeś, że jest to nieco inny skład, a nie tylko więcej olejków zapachowych. Dom początkowo robił to zbyt męsko pod koniec XX wieku, z hasłami takimi jak Chanel Pour Monsieur Eau de Toilette Concentree lub Egoiste Cologne Concentree, ale od tego czasu nie pojawiło się coś takiego jak to, co tu mamy.

Cztery lata po wydaniu oryginalnego, mega-popularnego Bleu de Chanel, nadeszło EDP, a wtedy nadal nie było dużej konkurencji. Prada Luna Rossa tak naprawdę nie rozpaliła niczyjego świata, a ponadto nadal byliśmy rok od premiery Dior Sauvage, największego pretendenta Bleu de Chanel w wojnach na głośność ambroksanu i norlimbanolu. Kompozycja wody perfumowanej nie wydaje się więc wyraźną poprawą lub zmianą w stosunku do oryginalnego wydania, podobnie jak Egoiste Cologne Concentree nie różniło się zbytnio od oryginalnego Egoiste (1990). Kilka suwaków korektora graficznego zostało przesuniętych w górę o kilka nacięć, podczas gdy kilka innych jest zsuniętych w dół. W praktyce oznacza to podobne, ale ograniczone otwarcie, osiągnięte dzięki przesunięciu kilku nut górnych do serca w celu podtrzymania, a następnie większej ilości nut wciśniętych w serce, czyli tam, gdzie wody perfumowane pracują najciężej. Następnie dokonano przemieszania bazy aby suchy puch czuł się inaczej niż w wodzie toaletowej, aby (próbować) uzasadnić zakup.

Bardziej suche i lżejsze nuty, takie jak cytryna i bergamotka, łączą się z miętą pieprzową na górze, podczas gdy grejpfrut, wetyweria i różowy pieprz przesuwają się na dół, by żyć w środku. Obok nich gałka muszkatołowa, labdanum i cedr z jaśminem i imbirem również nieco się nasiliły. Jedynym nowym dodatkiem do kompozycji jest staromodny kompozytowy akord ambrowy, który zapewnia waniliową słodycz, ukrywającą szorstkość powodowaną przez nasilony ambroksan i norlimbanol. Jest to czymś, czego późniejsze perfumy wydane w tym stylu przez inne domy rzadko by się zdarzały. Zasięg jest niższy niż w EDT, ale trwałość jest prawdopodobnie dłuższa na skórze, tylko czy naprawdę ma to być lepsze? Nie, i tak naprawdę uważam, że ta iteracja męskiego filaru Bleu De Chanel z 2010 roku jest mniej dynamiczna, a przez to mniej interesująca.

Zawsze czułem, że sama natura „niebieskich aromatów” jest przeciwna temu, by dobrze nadawały się do bycia perfumami. Woda kolońska lub woda toaletowa w syntetycznym, ale przewiewnym, rześkim stylu zdecydowanie mają swoje miejsce i oczywiście od trzech dekad rezonują z opinią publiczną. Ale ich lekkość jest w rzeczywistości ich atrakcyjnością, a odebranie jej oznacza zgubienie ich skuteczności jako tego, czym mają być. Mówiąc najprościej, woda perfumowana Bleu de Chanel to świeżość, która nie jest świeża, a po pierwszych 15 minutach nigdy nie pojawią się kosmyki tego musującego i sprężystego topu, tak jak w przypadku oryginalnej wody toaletowej. Uwidoczni się tylko poczekalnia DMV słodkich kwiatów, przypraw i syntetycznych nut bazowych, które symulują komfort prawdziwego drewna i zwierzęcego charakteru, takich jak cedr lub ambra. I to wszystko jest „wtyczką do polany” w tym momencie, gdy wierzch jest wykastrowany w ich imieniu.

Gdyby Chanel chciał, aby to działało lepiej, powinni byli poprosić Jacquesa Polge, aby po prostu całkowicie wymyślił go jako nowy zapach. Tak jak zrobił to z wodą toaletową Pour Monsieur, która jest cieplejszym, bogatszym, zupełnie innym doświadczeniem niż oryginalny Chanel Pour Monsieur (1955) od Henri Roberta. Perfumy nie są złe, ale mają olfaktoryczny efekt cyfrowego remasteringu albumu, aby był głośniejszy, ściskając przy tym zakres dynamiczny. Tracąc zarówno wyraźne wysokie, jak i głębokie basy na rzecz przycinania i terroryzowania cię trzeszczącą ścieżką wokalną ze średnich tonów. Prawda jest taka, że ​​nawet najlepszy zestaw głośników brzmi jak system muzac w tym samym DMV, o którym mowa powyżej. Chodź Chanel, wie lepiej. Więcej „dobrych” rzeczy nie zawsze jest tym, czego chcemy.

Dodaj komentarz