Po raz pierwszy zdałem sobie sprawę z terminu terroir w odniesieniu do produkcji wina. Wielkie winnice w Bordeaux wierzyły, że każda z nich produkuje swoją specyficzną wersję wina ze względu na unikalne połączenie geografii, geologii i klimatu. Wielu postrzegało to jako chwyt marketingowy, kiedy został użyty po raz pierwszy. Z biegiem czasu pojawiło się więcej badań naukowych, które wydają się potwierdzać ideę, że miejsce, w którym coś rośnie, jest równie ważne jak to, co jest uprawiane. Z wina ta koncepcja rozprzestrzeniła się na inne artykuły spożywcze, takie jak kawa, czekolada, herbata i ser. Jako osoba sceptycznie nastawiona do tej koncepcji z dużym zainteresowaniem usłyszałam o kolekcji perfum, która została zaprojektowana w oparciu o koncepcję terroir.
Richard Luscher Britos Terroir Perfumes to twórczy wysiłek Malvina Richarda, Lukasa Luschera i Sereny Britos. Ta trójka przyjaciół z dzieciństwa rozwinęła swój pomysł na perfumy, kiedy dołączyli do ojca Malvina, perfumiarza Jean-Claude’a Richarda, ponieważ szukał nowych surowców do wykorzystania. Dzięki tym wycieczkom grupa przyjaciół uwierzyła, że istnieją „pachnące terroir”. Ich kolekcja perfum miała to zilustrować, używając wyłącznie naturalnych składników. Pierwsze pięć perfum stworzonych tą metodą zostało wydanych. Jakkolwiek nieprzekonana co do istnienia terroir, ta debiutancka kolekcja jest ekscytującą kolekcją naturalnych perfum czterech różnych perfumiarzy. Spędzę trochę czasu na przyjrzeniu się wszystkim pięciu, ponieważ warto o nich pisać. Zacznę od dwóch perfum skomponowanych przez Jean-Claude Richarda, ponieważ wydaje się, że nie należy od razu przerywać rodzinnego romansu.
Zapachy o skromnych nazwach 04 N i 74 W stawiają nas bezpośrednio w środku Parque Nacional Natural Sumapaz w Kolumbii. Pan Richard zgromadził burzę tropikalnych kwiatów. Wszystko zaczyna się od powściągliwej polodowcowej gardenii. W notatkach prasowych nazywa się to gardenią, która znajduje się w punkcie przejściowym na wzgórzach Fusagasuga, gdzie chłodne wiatry wieją z Andów, aby zderzyć się z wilgocią unoszącą się z lasu deszczowego. Przywołująca to gardenia zostaje złapana w momencie, w którym jej naturalną obfitość łagodzi odrobina chłodu. Sprawia, że jest bardzo skoncentrowana jako nuta perfum, ale nie jest tak ekspansywna, jak większość nut gardenii. Nie trzeba długo czekać na kwitnienie, bo schodzimy do lasu deszczowego i otaczają nas tropikalne kwiaty na czele z waniliowymi orchideami, liliami, dziką różą i hiacyntem. Kiedy spacerujesz po tropikalnym ogrodzie kwiatowym, możesz poczuć naturalny, harmonijny kwiatowy akord, który zapewnia natura. Doświadczony perfumiarz zarządza tym samym rodzajem równowagi dzięki swoim naturalnym składnikom. Całość kończy się być może uprawą, z której Kolumbia jest najbardziej znana, i która również posiada własne terroir, kawę. Kawa pochodząca z naturalnego źródła ma cieńszy, bardziej zielony charakter, niż można by się spodziewać. W tej kompozycji ta natura idealnie współgra z kwiatami w sercu. Czuję się, jakbym pił kawę z termosu w otoczeniu kwiatów dżungli.
38 N i 16 E kieruje nas do Parco Nazionale dell’Aspromonte na wschód od Kalabrii we Włoszech. Kalabria znana jest z uprawy najlepszej bergamotki na całym świecie. To ją właśnie Richard chce wysunąć na pierwszy plan dzięki perfumom. Bergamotka jest tak bardzo popularna, że jest obecna w górnych nutach tak wielu perfum. Monsieur Richard pozwala bergamotce mieć pachnącą scenę tylko dla siebie. Wczesne chwile tych dwóch zapachów to bergamotka zapewniająca wszechobecny jasny cytrusowy połysk. Jest to przyjemne, i można wspaniale cieszyć się tym wstępem, gdy nie spodziewasz się przejść do reszty perfum. Tutaj bergamotka rozwija się powoli, a w sercu jej delikatny kwiat zapewnia bardzo delikatną kwiecistość, która podkreśla cytrusowy charakter samego owocu. Ta delikatna gra dominuje przez pierwsze kilka godzin noszenia. Kalabria stała się tyglem kultur, a nuty bazy sandałowca i kadzidła to odzwierciedlają. Perfumiarz używa precyzyjnej ręki, aby nie przytłaczały one bergamotki, ale uzupełniały ją jak równe. Wszystkie kompozycje mają wyjątkową trwałość 8-10 godzin jak na naturalne perfumy. Prowadzenie jest skromne. Te wyjątkowe dzieła pokazują, że rodzina jest swoim własnym terroir, w którym miłość, przyjaźń i przygoda zapewniają niepowtarzalny klimat kreatywności.
Jak wspomniałem w pierwszej części mojej recenzji dwa zapachy z kolekcji Richard Luscher Britos Terroir Perfumes, były naprawdę sprawą rodzinną. Jednak kreatywny zespół marki chciał, aby też inni perfumiarze wpadli na pomysł zaprojektowania perfum z całkowicie naturalnymi składnikami z określonego miejsca. Nawiązali więc współpracę z Andy Tauerem, Vero Kernem i Jean-Claude Gigodotem, by opracowali inne wersje perfum terroir.
Andy Tauer zabiera nas na południe Francji w Pireneje do St. Rome de Cernon z 44 N 03 E. Ten obszar Francji słynie z dzikiej lawendy górskiej. Tauer bierze tę górską lawendę i tworzy wyjątkowy lawendowy olejek eteryczny, który niesie ze sobą całą piękną kwiatową nutę. Jest też trochę cytrusowego aspektu i oczywiście ziołowy charakter wszystkich najlepszych olejków eterycznych z lawendy, które posiadają zielną jakość w obfitości. Wokół lawendowych pól rosną też majestatyczne czarne sosny i jałowiec. Perfumiarz wykorzystuje fantastyczną żywicę sosnową i bardzo cierpką jagodę jałowca, aby stworzyć ostry akord zbocza góry. Lawenda nie spadła na pobocze, ponieważ wciąż jest obecna wśród sosen i jałowca. To jeden z najlepszych akordów lawendy, jakie wąchałem od bardzo dawna. Są chwile, kiedy często wydaje mi się, że jestem „ponad” nutą. Na szczęście utalentowany perfumiarz, taki jak Tauer jest po to, aby pokazać nam nowe rzeczy. Kompozycja wykończył łagodną orzechową słodyczą dzięki uprzejmości kasztanów i wanilii. Ten zapach jest jedną z jego najlepszych kompozycji ostatniego dziesięciolecia, a miał ostatnio kilka bardzo dobrych lat, więc to coś mówi. Perfumy zrobione dla Richard Luscher Britos Terroir spełniają dokładnie to, co powinna zrobić ich inspiracja, przenosząc nas na zbocze góry we Francji.
Vero Kern zabiera nas na plantacje ylang-ylang w Ambunja na Madagaskarze w zapachu 14 S 48 E. Plantacja Kern znajduje się na skraju tropikalnego lasu deszczowego otoczonego wiecznie zielonymi roślinami. Używając tych zimozielonych roślin do stępienia zwykle ekstrawertycznego ylang-ylang, tworzy cudowne napięcie między lasem a kwiatami. Gdy wejdziemy głębiej w las, otrzymamy dodatek różowego pieprzu i mimozy do wiecznie zielonych pasm i ylang-ylang. Podobnie jak w przypadku innych perfum z tej kolekcji, w sercu każdych z nich jest prawdziwy moment, który zapiera dech w piersiach. Ten, który Kern zbudowała dla 14 S 48 E jest najbardziej hipnotyzujący z nich wszystkich. Za każdym razem, gdy noszę go przez około półtorej godziny, swoim pięknem prawie zatrzymuje mnie na moich torach. Baza przywołuje na myśl zbiory i destylację wanilii i wetywerii, ponieważ stanowią one podstawę dla tych perfum. Komunikat prasowy wspomina o nucie prażonej kukurydzy, ale nie znalazłem jej na mojej skórze. Nutami podstawy jest zielona wetyweria z dodatkiem bogatej wanilii. Rzadko zdarza się znaleźć idealne porozumienie, które wymaga twojej uwagi, ale Kern osiągnęła to i więcej dzięki swojemu zapachowi.
\
Jean-Claude Gigodot zabierze nas razem z 46 N 08 E do Parco Naturale dell’Alta Valle Antrona na granicy włosko szwajcarskiej, na wschód od Zermatt. Znajdujemy się wśród smaganych wiatrem sosen w dolinie Val d’Anniviers na wysokości 2000m. Monsieur Gigodot również znalazł i pozyskał fantastyczny olejek sosnowy do otwarcia swojej kompozycji. Wszystkie trzy z tych perfum, które dzisiaj recenzuję, mają znaczący wkład w drzewa iglaste, ale ten, którego używa Gigadot, ma najwięcej głębi i niuansów. Z tego powodu pozwala mu mieć dla siebie momenty otwarcia. Również ze względu na jakość olejku sosnowego mądrze dodaje tylko kilka uzupełniających się nut. Trochę mchu dębowego do schwytania porostów rosnących na tych drzewiastych strażnikach. W oddali wśród sosen wisi kupa dymu z drewna, przypominająca kominek. Perfumiarz utrzymuje to w prosty sposób, ponieważ wszystkie jego naturalne składniki są tak dobre, że wnoszą swoją wrodzoną złożoność bez potrzeby przyciągania do nich obcych nut. To najbardziej liniowy aromat z pięciu perfum Terroir, ale jest też prawdopodobnie najlepszym składnikiem wszystkich pięciu.
Trzy dzisiejsze esencje pokazują, jak kreatywny zespół Richard Luscher Britos jest gotowy zaprosić innych perfumiarzy do ich rodzinnych przygód. Jak najlepsi goście w tej przygodzie, dodają do historii marki tylko samych dobrych rzeczy i robią to w niezwykły sposób. Tauer, Kern i Gigadot znakomicie rozwinęli koncepcję perfum Terroir.