No właśnie, to jest urocze. Parfums de Marly postanowiło zrobić świeże fougere wydając w 2018 roku Percivala. Zamiast bezpośrednio kopiować jeden lub dwa przykłady od popularnych projektantów, marka postanowiła połączyć ze sobą kilka różnych stylów. Wcale nie chcę lubić tych perfum, ponieważ jest to po prostu kolejne luksusowe przywrócenie wibracji niebieskiego kołnierzyka z nadmierną wydajnością, ale tak naprawdę je lubię. W tym przypadku otrzymujemy piramidę nut w większości podobną do Montblanc Legend. Zapachu znanego przez wiele osób w społeczności hobbystów i czule nazwanego „drogi topór”, zmieszanego z nieco nowszymi rozwiązaniami, które można znaleźć w perfumach takich jak Versace Pour Homme Dylan Blue.
Baza jest tuczona i dopełniona wysokiej jakości aromatchemiami w zwykły sposób Parfums de Marly, ale nie ma nic szczególnie niszowego w wykonaniu. To kolejny przykład z domu zapachu przeznaczonego dla bogatych STEM lub lekarzy, którzy są wystarczająco zainteresowani perfumami, by od czasu do czasu oglądać, jak recenzent YouTube przemawia na temat takiej marki. W niemal komiczny sposób matowe niebieskie wykończenie butelki bardzo przypomina wyścigowy niebieski, który widzę w niektórych samochodach BMW, więc bardzo pasuje do docelowego segmentu rynku. W przeciwieństwie do niektórych wcześniejszych wysiłków, takich jak Herod 2012 czy Layton 2016, Percivalowi udaje się również nie natknąć na mdłe tony, pomimo oczywistych ulepszeń nut bazowych.
Otwarcie tutaj jest niemal plującym obrazem pierwszych dziesięciu minut Creed Himalaya, z metalicznymi aldehydami (np. helonial), suchą bergamotką i słodką cytrusową mandarynką dla przeciwwagi. Nazwałbym to prawie tańszą alternatywą dla Creed, ponieważ Percival jest dużo tańszy, ale nawet przy sugerowanej cenie detalicznej 1500 złotych musisz naprawdę kochać to, co jest oferowane. W związku z tym jest to tak powszechny pomysł, że szansa na taki romans jest mało prawdopodobna. Z tego otwarcia w stylu Himalaya przechodzimy w fazę Montblanc, z jaśminem, lawendą, geranium, kolendrą i cynamonem. Tworzy to raczej okrągły, pikantny, czysty i gładki męski żel pod prysznic. Mała plamka fiołka sugeruje pewne podobieństwo do Creed Green Irish Tweed jako inna nuta, ale znika w pośpiechu, ponieważ nadchodzi ostatnia faza ala Versace w bazy. Na tym ostatnim zakręcie otrzymujemy zdrową dawkę norlimbanolu i ambroksanu, z ogólnymi niebieskimi latami 90. wypełniającymi luki, ale większą ilością piżma i evernylu niż w Versace, plus trochę tonki i balsamu jodłowego. Ogólnie rzecz biorąc, perfumy pachną lepiej niż Versace Pour Homme Dylan Blue, ale za trzykrotnie wyższą cenę nie wiem, czy są na tyle lepsze, aby uzasadnić ten skok. Czas noszenia wynosi ponad 8 godzin, a projekcja jest dobra i nie uciążliwa. Gdybym miał je kupić, trzymałbym się biurowego lub codziennego noszenia Percivala.
Pochwalam Parfums de Marly za to, że w końcu udało im się stworzyć niszową, designerską kreację, która w rzeczywistości pachnie, jakby poświęcono na nią więcej czasu i uwagi. Ale to wciąż daleko od wszystkiego, co hobbysta zakwalifikowałby jako niszę. Na szczęście dla Parfums de Marly nie próbują uchwycić tego samego rynku, co ktoś taki jak Serge Lutens lub Amouage. Nie martwią się tak bardzo, jeśli segment rynku, który sampluje i liże oud, nie znajdzie swojego rozwiązania naturalnie pachnących baz. Do tego jest w stanie paplać o chemikaliach, pachnących w zapachu Percival w taki sam sposób, w jaki dziecko czyta składniki na pudełku płatków śniadaniowych. Facet, który ukończył wspomniany Montblanc i chce przenieść się na wyższy poziom po obejrzeniu kilku filmów na YouTube, jest głównym kandydatem na coś takiego jak Percival. Esencja jest przyjazna, czysta, dobrze skonstruowana i pachnie lepiej niż cokolwiek innego, co taka osoba mogła używać i bez wystarczającej wiedzy o innych dostępnych opcjach, może łatwo zostać wsunięta przez odpowiedniego sprzedawcę. Po raz kolejny przyznam, że podoba mi się Percival, ale trudno mi go polecić każdemu, chyba że na twojej drodze pojawi się butelka ze sporą zniżką ze względu na nadmiar alternatyw.
Natomiast nie jest tajemnicą, że ogólnie nie jestem zachwycony domem Parfums de Marly. Ich marketing oparty na Ludwiku XV z Francji jest dla mnie bogaty i niemal banalny w przekazie. Podczas gdy większość ich kompozycji jest pochodną współczesnych projektantów, pomimo tego, że rzekomo inspirowanych starożytnością. Jednak daję kredyt nowicjuszom na rynku luksusowym, którzy zasługują na uznanie, gdy odrobina pomysłowości i wyjątkowości wyłania się z ich banalnego aromachemicznego, krajobrazu klonów projektantów napędzanych energią jądrową i sprzedawanych po prestiżowych cenach. Kalan z 2019 roku jest jednym z takich przebłysków pomysłowości. Odbiega od zwykłej przyjaznej dla rynku formy słodkich, klubowych ekskluzywnych tonkowych i ambroksanowych bomb w taki sam sposób, jak zrobiła to seria oudu z połowy 2010 roku. Kalan to wymagający zapach, który stoi w sprzeczności z tym, co zwykle reprezentuje dom, i prawdopodobnie nie wywoła komplementów u użytkownika, ale będzie absolutnie stanowił oświadczenie. Mam przeczucie, że ta miłość lub nienawiść jako dodatek do linii wypadnie z ekskluzywnych domów towarowych, ale będzie ulubieńcem niszowych butików i internetowych dyskontów. Tak się przecież stało z wieloma starszymi aromatami Parfums de Marly, o których nikt już tak naprawdę nie mówi.
Otwarcie Kalan to pozbawiona soku czerwona pomarańcza, czarny pieprz i zakurzona gałka muszkatołowa. Jest to rodzaj wprowadzenia, który prawie łączy trop nuty czerwonej pomarańczy końca 2010 roku z zapachów takich jak Eros Flame i Dolce & Gabbana K z pieprzem czegoś takiego jak Viktor & Rolf Spicebomb i ścianą suchych aromatów widzianych w elektrowniach sprzed prawie 40 lat. Na początku przywodzą na myśl takie zapachy jak Bijan for Men 1981 i Cacharel pour L’Homme. Ale w sercu pojawia się współczesna wrażliwość lawendy zmieszanej z miękkim neroli, by zwinąć szorstkie otwarcie od blokowania nastroju. Podstawa perfum jest bardzo podobna do „słodkiej prawie nicości” Maison Francis Kurkdijan Baccarat Rouge 540. I twierdzi, że zawiera mech dębowy, drzewo sandałowe, prażoną fasolę tonka i kilka innych głupstw, ale tak naprawdę są jak zwykła aromachemiczna czarodziejka, którą można znaleźć w każdym innym zapachu Parfums de Marly. Zgodnie z oczekiwaniami w przypadku tego domu, budżet jest dmuchany na samą górę i serce, ze standardową podstawą linii montażowej firmy chemicznej. Jednak w przeciwieństwie do większości kreacji PdM, ta baza nie dusi reszty dzięki mimice Baccarat Rouge 540. Trwałość jest nieśmiertelna i ogromna jak większość PdM, podczas gdy noszenie jest dla mnie formalne.
Kalan wydaje się bardziej dojrzałą alternatywą dla wielu pieprznych zapachów, które ostatnio zaszczyciły niszowy świat, będąc silnym rywalem Creed Royal Oud i krokiem naprzód w stosunku do wspomnianego Spicebomb. Kalan to też świetna opcja na zimę, choć nie jestem pewien, w jakiej firmie coś takiego sprawdzi się najlepiej. Faceci, którzy kochają stare bomby z gałki muszkatołowej z bergamotki z lat 80., ale chcą przenieść się w przyszłość i mają budżet na perfumy Parfums de Marly, mogą znaleźć dom dla Kalana w swojej kolekcji. Przy tym zaznaczam, że trzeba naprawdę lubić czarny pieprz, żeby zrobić ten skok. Baccarat Rouge 540 zawsze przeszkadzał mi jako zapach, który tak naprawdę nie jest aromatem ani obecnym, ani nieobecnym. Kalan skutecznie buduje na nim zupełnie nowy zapach, tak jak kiedyś Jacques Guerlain użyj skończonych esencji z przeszłości jako bazy dla nowych, co zachwyca mnie w sposób trudny do wyartykułowania. Niezależnie od tego, czy chcesz postrzegać to jako pełniejszy Baccarat, czy jako własne zwierzę, zależy od ciebie, ale Parfums de Marly Kalan to jeden z niewielu ostatnich wpisów, które warto sprawdzić, jeśli cena jest w twojej sferze możliwości. Najwyraźniej nie ma sposobu na obejście tego.